Ten wpis należy zacząć od tego, że jeśli na swojej biznesowej ścieżce spotkałeś koncept bycia w jakiejkolwiek społeczności to u Ciebie jak i u innych, pewnie pojawią się te same rozkminki i rozważania. Po co płacić za obecność w zamkniętej społeczności skoro są takie, które działają wedle filozofii, że „za darmo to uczciwa cena”?
W tym miejscu można by było zakończyć ten artykuł retorycznym pytaniem. Czy byłeś kiedykolwiek w 5 gwiazdkowym hotelu, który oferuje bezpłatny pobyt?
To co z tymi zaletami?
- W bezpłatnej społeczności możesz sprawdzić na czym ta idea w ogóle polega.
- Zobaczysz jak wygląda zarządzanie taką grupą przez lidera/liderów jeżeli takowi są. Kim są członkowie? Z jakimi intencjami wchodzą do grupy? Co dzieje się na takich spotkania (online czy na żywo)?
- Jest cień szansy, że coś zyskasz. W postaci przydatnej wiedzy. Podpowiedzi. Może ktoś pokaże Ci użyteczny software do Twojego biznesu. Może nawet zyskasz klienta. Partnera biznesowego. Albo chociaż kolegę czy koleżankę. To wszystko jest… prawdopodobne.
- Dzięki zerowej finansowej barierze wejścia możesz być w wielu społecznościach. Wtedy punkt 1 i 2 mają teoretycznie szansę być zwielokrotnione. Tylko, że one mogą zadziałać wtedy jeśli jakkolwiek będziesz obecny i zaangażowany. W tym miejscu zachęcam do przeczytania wpisu “Jak uzyskać najwięcej korzyści z bycia w zamkniętej społeczności?” Lecz jak będziesz w tylu społecznościach to.. kiedy znajdziesz czas na rozwój biznesu?
- Bycie w stadzie. Może być tak, że w głębi duszy wiesz, że w biznesie jesteś przypadkiem. Dryfujesz bez większego celu. Robisz pozorowane działania by bliscy myśleli, że faktycznie chcesz rozwijać biznes. Ale tak naprawdę jesteś zagubiony i nie masz odwagi by to rzucić w cholerę, więc potrzebujesz miejsca na… przeczekanie? Ukrycie się? Na prokrastynowanie? Na udawanie, że przecież nawiązujesz nowe kontakty biznesowe. W takim przypadku bezpłatna społeczność to „znakomity” wybór dla Ciebie.
A WADY?
Oj. Jest ich kilka.
1. Brak trzonu organizacyjnego działającego na full time.
Widzisz. W tego typu społecznościach wszyscy początkowo romantycznie wzdychają i zachwycają się, że tutaj NIKT NIE ZARABIA i jest fajnie, fajniusio. Lecz to tykająca bomba. Zarządzanie społecznością to wymagająca praca. Różni ludzie. Różne oczekiwania. Obowiązek organizacji czasu dla dziesiątek albo setek osób. Jak ktoś może temu się w pełni oddać jeśli nie zarabia? Z czego zapłaci rachunki i utrzyma rodzinę? Ile takiej osoby czy osobom starczy cierpliwości by to robić pro publico bono? Kiedy jego żona czy jej mąż zacznie wiercić dziurę w brzuchu, że opieka nad tą społecznością odbywa się kosztem ich domu i dobrobytu? Albo jeśli ta osoba jest singlem to na 100% zderzy się, mimo swojego ogromnego zaangażowania z tym, że regularnie ktoś będzie niezadowolony, że będzie narzekał, że będzie za plecami plotkował o tym jak jest słabo? I jak wtedy się poczuje z myślą, że nie zarabia, stara się na maksa, a i tak ludzie narzekają? Co zrobi? Będzie kontynuować? Czy rzuci wszystko w kąt? To nie teoria. Widziałem te historie, a słyszałem ich jeszcze więcej.
2. Chaos.
Przeważnie w bezpłatnych społecznościach jest tak, że nierealnym jest aby organizator robił to 24/7. Przeważnie robi to z doskoku. Przy okazji. A wtedy bardzo łatwo by coś umknęło. Jakaś informacja ważna dla grupy. Jakaś data. Napisanie ważnego maila. Dogranie z restauracją czy hotelem miejsca spotkania. Przez co grupa o czymś się nie dowiedziała. Termin spotkania lub rezerwacja miejsca przepadły. Przez co rośnie frustracja grupy oraz przytłoczenie lidera, bo orze jak może, a grupa widzi tylko to co nie wyszło. Cóż. Drogi organizatorze. Taki urok tej roboty. Klient nie płacący lub mało płacący to klient szczególnie roszczeniowy. Potwierdzi ci to każdy doświadczony przedsiębiorca.
3. Jakość grupy. Jakość uczestników.
Oto moja ulubiona wada. Bezpłatne społeczności działają jak latarnia na ćmy. Z ogromną siłą przyciągają przedstawicieli MLM’ów, network marketingu, marketingu sieciowego czy jak tam teraz na to mówią. Każda nazwa ostatecznie oznacza z grubsza ten sam model biznesowy, gdzie wciśniesz kolagen czy perfum do gardła własnej matki byleby zgarnąć 5 zł prowizji. A przez Twoje szlachetne pobudki zainteresowania przedsiębiorczością szanowny czytelniku / czytelniczko (w końcu dlatego wszedłeś do grupy) stajesz się dla tych ludzi celem doskonałym. Narybkiem, który chcą zwerbować za wszelką cenę byś matce do gardła wkładał Ty, a nie oni. Są już tak blisko celu! Musisz tylko podpisać papiery, kupić starter pack i podać 20 kontaktów z którymi umówią spotkanie.
Oprócz tego elementu, masz też masę innych zdesperowanych ludzi, którzy ani nie mają dobrego produktu, ani sensownego marketingu, ani porządnej marki osobistej więc pozostała im do wyboru najbardziej plugawa odmiana sprzedaży czyli nagabywanie Cię tak długo aż kupisz. Dlatego wchodzą do takich społeczności, bo tam jest większą szansa, że regularnie będą mogli truć Ci dupę.
Wybaczcie mało elegancki język w tym akapicie, ale zalewa mnie krew, gdy słyszę, że ci hochsztaplerzy wycierają sobie gębę słowem biznes i przedsiębiorczość. Biznes to służenie ludziom, a nie używanie socjotechnicznych sztuczek do zmuszania innych by kupowali rzeczy jakich nie potrzebują.
4. Brak poważnych ludzi.
Ten punkt to konsekwencja poprzedniego. Jeśli ktoś reprezentuje już jakiś ponadprzeciętny poziom finansowy i intelektualny to nie będzie się kąpał w takim środowisku jak bezpłatna społeczność. Nie musi to raz. Dwa, nie chce mieć styczności z ludźmi z punktu 3. Co gorsza. Widząc Ciebie w tej społeczności, drogą skrótu myślowego, może przyjąć, że Ty reprezentujesz dokładnie to samo. W myśl zasady z kim przystajesz takim się stajesz.
Kończąc.
W mojej ocenie bycie w bezpłatnych społecznościach ma więcej wad niż zalet. Do tego te wady są naprawdę poważne. Wręcz niebezpieczne. Zarówno dla Twojego portfela jak i wizerunku. Co gorsza, kontakt z nimi może Cię zniechęcić do bycia w poważnych, płatnych społecznościach, gdyż trauma z bycia nagabywanym na kupno tego czy owego może zostać z Tobą na długo. To brutalne, ale jednocześnie najbliższe prawdy, iż na tym świecie nie istnieją rzeczy bezpłatne o wybitnej jakości. Przynajmniej nie w świecie biznesowym.
Myśl o sobie i swoim biznesie długoterminowo. Powodzenia.